Loading...
TVP Historia - 2023-04-27 18:10
magazyn
Polacy marzyli o swobodnym kontakcie ze światem. Marzyli o przezwyciężeniu socjalistycznej siermiężności. W związku z tym szybko przychodziły do nas z Zachodu różnego mody, i nie dotyczy to tylko sposobu ubierania się. Chętnie naśladowano podpatrzone w filmach zagranicznych sposoby urządzania mieszkań, czy wreszcie styl zachowań społecznych. Bez wątpienia zachodnia pop - kultura miała na styl życia ludzi większy wpływ niż zalecenia Biura Politycznego KC PZPR. Wracając z zagranicy, ludzie przywozili nie tylko upragnione dżinsy, ale także niektóre przedmioty gospodarstwa domowego i elektrotechniczne niedostępne w kraju. Stawały się one potem przedmiotem niemalże kultu i największą atrakcją towarzyską podczas przyjęć, które zaczęły przybierać coraz częściej formę party. Do tego dochodziły mody na medycynę niekonwencjonalną i różne jogi. Często zachodnie mody pozwalały przykrywać całkiem swojskie zabobony. W kryminalnym filmie "Wściekły" grany przez Bronisława Cieślaka oficer milicji wpada na trop sprawcy zbrodni na podstawie lalki, którą morderca ofiarował córce właścicielki mieszkania w Toruniu. Wynajął u niej pokój na noc podczas służbowej podróży. W filmie lalkę wykonała krakowska spółdzielnia Plastyka. To, że sprawcę udało się szybko zidentyfikować po lalce, pokazuje też, jak ubogi był rynek zabawek w ówczesnej Polsce. Niemal każde dziecko wychowane w PRL pamięta, jakimi zabawkami się bawiło, bo zabawek było niewiele. Państwowa oferta była mocno ograniczona. Mechaniczne zabawki importowane z NRD, Czechosłowacji, Węgier i Związku Sowieckiego były pożądanym luksusem. Zachodnie zabawki nieosiągalnym marzeniem. Niektóre dostępne w sklepach zabawki miały wygląd odstraszający lub jakość tak niską, że nie nadawały się do użytku. Dzieci więc miały to, co się nadawało do kupienia i co można było dostać. I oczywiście, na co było stać rodziców. Z powodu niewielkiego wyboru prawie każdy miał jakieś podobne lub takie same zabawki. Świat zabawek PRL - u to świat niespełnionych marzeń. Oczywiście, różnych dla różnych pokoleń. W latach 60. i 70. dziewczynki marzyły o lalkach, które zasypiały, czyli miały ruchome oczy. Chłopcy marzyli o minisamochodach na pedały, a ich ojcowie o czeskich koparkach na baterie lub kolejkach Piko. A jak nie udało się kupić tego, o czym się marzyło, to się kupowało na odpuście pompkę ze strzelającym korkiem lub jojo. Można było strzelać z korkowca lub kapiszonów, albo nawet na Wielkanoc karbidem w puszce po kawie Marago, choć w tym przypadku można było od rodziców oberwać w ucho. No i była dla dziewcząt gra w gumę, dla chłopców wyścigi kapsli, a dla wszystkich cymbergaj i pierwsza poważna gra hazardowa, czyli gra w tzw. dmuchanki (dmuchanie w monety, ta, które nakryje monetę przeciwnika, wygrywa, a przeciwnik traci monetę). Prowadzenie: Beata Michniewicz Goście: Wiganna Papina - stylistka, wizażystka, kostiumograf Dobrosław Rodziewicz - dziennikarz, publicysta